sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział czwarty.

Właśnie wychodziłam wraz z Igorem z hali, chciałam pożegnać się z Blanką no ale nigdzie jej nie zauważyłam. Widziałam tylko tłum piszczących jeszcze cicho fanek. Nadal nie dowierzałam, że byłam tu i widziałam te piękne akcje. Pomasowałam obolałe gardło od dopingów i okręciłam się w tył by jeszcze raz spojrzeć na to piękne miejsce. Zobaczyłam biegnącego w moim kierunku Igora. Był szczęśliwy i w dodatku nie zmęczony. Ile on ma energii... No, mnie w zasadzie też energia rozpiera, jednak odczuwam większe zmęczenie, za wiele wrażeń jak na jeden dzień.
    - No to co tam .. jedziemy - powiedział to i otworzył samochód.
    - Ok. Ale poczekaj, pić mi się chce... jest tu gdzieś jakiś kiosk albo kafejka ?- zapytałam i rozejrzałam się dookoła.
    - Jezuu,  dobra zajedziemy na CPN
    - Okay nie denerwuj się - powiedziałam to trochę smutno i zauważyłam zmieszanego Igora. Zapanowała niezręczna cisza. Jak ja tego nienawidzę... Jechaliśmy przez jakieś 10 minut, może troszkę więcej.  Nareszcie! Wyszliśmy z samochodu i od razu pobiegłam do wejścia, wparowałam do sklepu...CPN... czy jak to się tam zwie byle by było picie. Podeszłam do kasy i wzięłam Tymbarka, Igor kupił sobie kawę i wyszliśmy ze sklepu. O mało co  bym wylądowała pod kołami samochodu, bo byłam tak zajęta piciem. Tak ja i ta moja inteligencja...
   - Dziewczyno. Czy ty umiesz chodzić ? - spytał spanikowany Igor.
   - No... Ja tylko Tymbarka piłam.
   - Nieważne...  wsiadaj, bo w takim tempie dojedziemy za dwa lata ...
Wsiadłam do samochodu Igora i zaczęłam szukać jakiejś dobrej płyty. Wyszło na pierwszą płytę zespołu LemON. Zaczęłam nucić ich piosenki, na co Igor tylko się zaśmiał.
   - No o co Ci chodzi ? - spytałam zdziwiona.
   - O nic. Po prostu miło jest słyszeć jak ktoś śpiewa Twoje piosenki.
Uśmiechnęłam się do niego słodko i powróciłam do oglądania widoków za szybą.
 
 W tym samym czasie u Blanki:
  
Czekałam na Zibiego i rozmyślałam jakie ja to mam szczęście jednego dnia spełniły się moje wszystkie marzenia. Noo prawie wszystkie. Nagle od tyłu ktoś zakrył mi oczy wystraszyłam się ale po chwili wiedziałam kim jest ta osoba.
  - Bartman - uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił czynność.
  - Tak, to ja. We własnej osobie - uśmiechnął się i zaśmiał głośno kręcąc się w koło 
  - Jaki ty szczęśliwy co jest ?-odpowiedziałam zdziwiona jego entuzjazmem .
  - A nic tak miło pospacerować,  pobiegać po wyludnionym już mieście. Noc jest taka piękna -wypowiadając te słowa popatrzył w górę i jak dziecko śmiał się .Ja stałam tylko w ciszy i mu się przyglądałam . Byłam zafascynowana nigdy jeszcze nie widziałam człowieka, który cieszył by się nocą .
  - Ej Blanka!- krzyknął - No chodź, dalej biegnij!!!
No tak zamyśliłam się, on już w połowie drogi a ja stoję jak ten czubek na środku chodnika! Zaczęłam biec, lekki powiew wiatru otulił moje ciało. Jejku naprawdę noc jest piękna! Te wszystkie światła, które oświetlają drogę .Bartman obracał się co chwile i śmiejąc się biegł dalej. Zadziwiające...przecież dziś na meczu doznał kontuzji O.o Jestem zdziwiona, że wcale się nie męczę, biegnę już długo  (przynajmniej tak mi się wydaje) i nie odczuwam zmęczenia. Zauważyłam że zaczęłam doganiać Zibiego. Zobaczyłam jak zmęczony pada na ziemie, poszłam w jego ślady i chwilę później leżałam obok.
   - To było szalone-zaczęłam rozmowę lekko zdyszana i zaśmiałam się.
   - To było fantastyczne! Uwielbiam to robić, wyładowywać emocje gdy  nikt nie patrzy. Wtedy mogę robić co chcę - uśmiechnął się. Po chwili wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku. Złapałam ją  i z jego pomocą wstałam .
   - No dobra to teraz to obiecane ciacho hmmm? - zapytałam uśmiechając się i lekko przegryzając wargę
  -Hahah no tak dawaj! - krzyknął i łapiąc mnie za rękę pociągnął w stronę kawiarni. Zapowiada się wspaniała noc. Nie minęło 10 minut, a już byliśmy w środku kawiarni, restauracji czy coś pomiędzy tymi dwoma miejscami zmieszanymi ze sobą. Gdy już byliśmy w środku otuliło mnie ciepło pomieszczenia, ten zapach wszystkich ciast, lodów, potraw i innych rzeczy... po prostu się rozpłynęłam. Nagle wyrwał mnie głos chłopaka.
  - Siadaj, tu masz kartę i coś wybierz -uśmiechnął się i sam zatopił wzrok w karcie. Gdy już wybrałam przez chwilę mu się zaczęłam przyglądać.
  -Słuchaj, ja wiem że jestem przepiękny i nie musisz patrzeć się na mnie ukradkiem po protu powiedz to ja tez zacznę  się patrzeć będziemy razem patrzeć się na siebie - Wypowiadał każde słowo powoli a w mojej głowie robiła się czarna dziura, Jezu jak on na mnie działa, coś czuję że robię  się czerwona.
 -Ahaha no dobra ja wybieram numerek 5 - uśmiechnęłam się i wskazałam na potrawę, która kryła się pod tym wspaniałym numerkiem
 - Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem -ukłonił się i pobiegł do sprzedawczyni. Matko ile on ma energii czuje się wspaniale ale moja energia uchodzi ze mnie w zastraszającym tempie. Po prostu chcę mi się spać, zerknęłam na telefon, fajnie... jest po 2:00 w nocy a my jak normalni ludzie jemy sobie ciasto. Wspaniale, ciekawe za jakich nas uważają, pewnie nie za tych normalnych. Czekając na Bartmana oparłam głowę o szybę i wyglądałam przez nią. Wszystko by było spoko gdyby nie fakt że jest ciemno i nic nie było widać... no, ale nie wszystko zawsze będzie widoczne w naszym życiu...
     
W tym samy czasie u Igora i Sary 

Kilometry, kilometry... ile już ich minęło? Nie wiem, ale chcę już być w domku, w swoim wygodnym łóżeczku pod cieplutką kołderką. Czuję że mam siedzenie odbite na plecach, ale to tylko szczegół. Patrzę na skupionego Igora. Jego ręce co jakiś czas mocniej zaciskają się na kierownicy. Sprawdzam telefon, nikt nie pisze do mnie, nikt mnie nie kocha. Boże Sara ogarnij się! Chciałabym zacząć rozmowę bo ta cisza strasznie mnie krępuje, tylko nie wiem o czym mielibyśmy pogadać i czy on mnie po prostu  nie spławi. Jestem znudzona, gdyby była tu Blanka ona by coś wymyśliła, przynajmniej tak mi się wydaje. Ehh dobra może jednak powiem zwykłe "daleko jeszcze" i coś się rozwinie...
- Ymm daleko jeszcze? - powiedziałam ściszonym głosem.
- Ooo myślałem, że śpisz... w sumie jeszcze trochę, za niedługo będziemy na miejscu - popatrzyłam się na niego i ujrzałam jego wspaniały uśmiech, odwzajemniłam go.
- To dobrze, bo jest mi już strasznie nie wygodnie - na mojej twarzy pojawił się grymas
- Eehh mi też, ale wytrzymamy -mrugnął do mnie i poklepał po ramieniu. Momentalni moje serce zabiło szybciej, ogarnęłam się i uśmiechnęłam do niego. Znowu zapadła cisza. Znowu brakowało mi jego głosu. Wzięłam torbę w celu poszukania ładowarki, bo na moim złomie widniało 10%
- Igoooor - przeciągnęłam jego imię - wiesz może gdzie ja mam swoją ładowarkę od telefonu?-powiedziałam  grzebiąc w torbie
- Niee, a nie dawałaś jej czasami Blance? - zapytał patrząc w jezdnię.
- Nie pamiętam - powiedziałam podirytowana - świetnie, nie będę jak miała naładować telefonu! i budzik mi nie zadzwoni na trening! - krzyknęłam i rzuciłam torebką
- Ey, ey, ey. Spokojnie, jak dojedziemy to zobaczę u siebie. Jak mamy takie samo wejście to ci pożyczę, nie widzę żadnego problemu - mówiąc to położył swoją dłoń na moim kolanie, a ja poczułam się doceniona i jakoś bardziej bezpieczna.
-No tak...przepraszam cię, to ze zmęczenia i ten dzień tak na mnie pewnie działa - powiedziałam to i przetarłam twarz i moje długie włosy
-Nie szkodzi po to są przyjaciele. Na mnie możesz zawsze liczyć mała - pierwszy raz usłyszałam takie słowa z jego ust zawsze się kłóciliśmy, droczyliśmy i szczerze, wole właśnie takie konwersacje niż te poprzednie. Nie odnalazłam się jeszcze w moich uczuciach, ale zaczynam czuć coś więcej do Igora. Na razie nasze relacje są bardzo dobre i nie chcę tego psuć. Może za jakiś czas wyznam mu wszystko i powiem co do niego czuję. Myślałam tak jeszcze przez chwilę dopóki nie usłyszałam głosu Igora.
  - Jesteśmy na miejscu - zatrzymał auto pod moim blokiem i zgasił silnik - Mam nadzieję, że podobał Ci się ten krótki wyjazd - uśmiechnął się do mnie.
  - Jasne! Naprawdę dziękuję, to był wspaniały dzień, pełen wrażeń, emocji...
  - Hmm ciekawe co tam słychać u mojej siostrzyczki - zastanowił się na głos.
  - No wiesz, Zbigniew Bartman, ciacho i ''coś jeszcze" - zaśmiałam się - Ale widzę też, że się martwisz. Zapewniam Cię, że nie masz powodów. Blanka jest rozsądną dziewczyną i wie co robi, po za tym Zibi na pewno jej nie wykorzysta.
  -  No fakt, masz rację. Jest dorosła i sama podejmuje decyzje - zapanowała krótka cisza, już chciałam wychodzić z auta, ale Igor mnie zatrzymał - Mam pytanie, co robisz jutro? Może byśmy gdzieś wyskoczyli? Jakieś kino albo kolacja?
Szok! Igor zaprasza mnie na randkę?! Nieee to tylko kino lub kolacja, no ale to już prawie randka, dobra muszę zachować spokój...
  - Hymm, w zasadzie mam wolne popołudnie i wieczór, więc bardzo chętnie z Tobą gdzieś wyjdę.
  - Naprawdę? No to świetnie, w takim razie do zobaczenia, napiszę Ci jeszcze dokładnie o której po Ciebie przyjadę.
  - Okay, dobranoc - dałam mu szybkiego całusa w policzek i wybiegłam z samochodu, byłam bardzo szczęśliwa, ten pierwszy krok mamy juz za sobą!


Heeej!

Pojawiam się z nowym rozdziałem po bardzo długiej nieobecności... 
Bardzo Was za to przepraszam, ale wena mnie opuściła i nie mogłam nic sensownego skleić...
Od teraz rozdziały będą się pojawiać regularnie ;)

Zapraszam wszystkich do czytania i komentowania, co mnie będzie bardzo motywować do dalszej pracy! ;)

Zibimada.


piątek, 14 lutego 2014

Rozdział Trzeci

Widziałam jak Sara nie dowierza i co chwilę mruga i otwiera buzie.  Muszę powiedzieć że to wyglądało dość śmiesznie. Sama również byłam w niemałym szoku, ale z naszej dwójki to ja jestem tą bardziej ogarniętą.
   - Dziewczyny chodźcie ! - usłyszałyśmy Igora, który po chwili stał przy nas, bo nie mogłyśmy się ruszyć z miejsca - Dziewczyny - zaczął spokojnie - Ja rozumiem, że jesteście w szoku, cieszycie się i takie tam, ale naprawdę, ruszcie się, bo z takim tempem, to nie wiem kiedy dojdziemy na swoje miejsca.
   - Ale ... Yyy ... No Igor !
   - Tak mam na imię !
   - No zaczekaj ! - biegłyśmy za nim by po chwili rzucić się na niego i ściskać.
   - Dobra. Koniec już - zaczął się śmiać.
W wyśmienitych humorach udaliśmy się na swoje miejsca i czekaliśmy. Miejsca mieliśmy za kwadratem rezerwowych.  Kibice się już schodzili. Zawodnicy weszli na boisko, na rozgrzewkę. Siedziałam sobie spokojnie i rozmawiałam z nadal nieogarniętą Sarą, ale zacznijmy od tego kiedy ona była ogarnięta ?
Rozmawiałyśmy na temat meczu, zawodników, atmosfery, kiedy nagle dostałam czymś w głowę.
Momentalnie znalazła się przy mnie osoba, która była wszystkiemu winna. Dostałam dosyć mocno, bo nawet gdy siedziałam nie za bardzo się orientowałam.
   - Nic ci nie jest ? - dopiero wtedy do mnie dotarło, od kogo dostałam piłką.
   - Niee ... To znaczy ... Tak ... Znaczy się ... Nie - powiedziałam już stanowczo.
   - To w końcu ? - uśmiechnął się.
   - Nic się nie stało. Będzie siniak  i tyle. Nie umrę.
   - Bardzo, bardzo cię przepraszam. Ta piłka jakoś tak dziwnie poleciała, miała polecieć do Ignaczaka. No i w sumie leciała, ale ten się zagapił i sobie poleciała dalej. Jeszcze raz przepraszam.
   - Naprawdę nic się nie stało - zaakcentowałam każde słowo i lekko się uśmiechnęłam.
   - A gdzie się podziały moje maniery ? Zbyszek jestem. Mów mi Zibi czy jak sobie wymyślisz - puścił mi oczko i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
   - Blanka. Miło mi - uścisnęliśmy sobie dłonie.
   - Zaczekaj tutaj chwilkę. Zaraz wracam  - wstał i już odchodził, ale się odwrócił - Będziesz tutaj ?
   - Nigdzie się nie wybieram.- powiedziałam to i popatrzałam na Sarę
   - Czy to był Zbigniew Bartman ?! - pisnęła cicho.
   - Tak to był on - powiedziałam nadal w niemałym szoku.
   - Matko Święta , chyba zacznę wierzyć w cuda -powiedziała to patrząc się w górę żeby nie zwracać na nas uwagi walnęłam ją lekko w głowę i od razu pomogło. Nie ominęło się bez focha który trwał niecałe 5 sekund, ale to przecież Sara jej już nic nie pomoże.  Nagle zaważyłam kierującego się w nasz kierunek Zbyszka
   - Jejku on tu idzie czekaj ... wdech , wydech ... Blanka nie wytrzymie !- krzyknęła troszkę głośno
   - Uspokój się bo go wystraszysz - szturchnęłam ją a ona się trochę zmieszała .
   - No to ten ... wróciłem zaraz się zacznie mecz więc szybko ci powiem jedną rzecz ... nie wiem jak zacząć- powiedział lekko zmieszany
  - No dalej spokojnie - podniosłam go na duchu i przesłałam słodki uśmiech .
  - No .. ok .. masz czas po meczu ? Może gdzieś byśmy wyskoczyli na ciacho i ten.. na coś jeszcze ?.- zapytał mnie. Byłam w wielkim szoku. Ten ... Zbigniew Bartman. Słynny siatkarz za którym szaleją dziewczyny chce iść ze mną na ciacho?? Po prostu mnie zamurowało nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa. ( Nie żebym była jakąś napaloną fanką, czy coś, która leci tylko na urodę, a nie na grę, charakter itp., ale nawet mi się nie śniła taka sytuacja).
  - No ten... ymmm.. ekchem - Nie mogłam się wysłowić, a on stał i patrzył się na mnie tymi swoimi dużymi, zielonymi oczami.
 - No to jak masz czas ? - powtórzył pytanie .
 - No tak , znaczy nie, no znaczy tak zna..- nie dokończyłam bo ktoś mi przerwał
 - Tak ma czas - odpowiedziała za mnie Sara z miłym uśmiechem na twarzy.
 - Mam czas ?- zapytałam zdziwiona
 - Tak masz czas - powiedziała już trochę wkurzona
 - A no tak mam czas... - ukradkiem widziałam jak Igor nie wytrzymuje i co chwilę odwraca się i wybucha śmiechem .
  - O to super ! Do zobaczenia po meczu ! Czekaj przed halą !- krzyknął wbiegając na boisko.
Nadal siedziałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Igor cały czas się chichrał, a Sara siedziała i mamrotała coś sama do siebie, jakie to ja mam szczęście, na a ja nadal nie wierzyłam.
No, ale w końcu rozpoczął się mecz. Hymny, a Mazurek Dąbrowskiego w wykonaniu kibiców, to coś pięknego. Prezentacja szóstek i pierwszy gwizdek. Cały czas obserwowałam grę Zibiego, który w tym meczu był fenomenalny. Obrony Ignaczaka na żywo to coś pięknego. Moje gardło już ledwo co wytrzymywało, a to dopiero zaczął się drugi set. Pierwszy oczywiście dla nas. Pod koniec drugiego seta stało się coś strasznego. Zbyszek skacząc do ataku, źle wylądował i leżał na boisku. Wstałam z miejsca i ze strachem w oczach wpatrywałam się w niego. Zszedł z boiska o własnych siłach. Usiadł na krzesełku, a do mnie podbiegł Piotrek Nowakowski i chwilę się we mnie wpatrywał.
   - Dobra. To ty. Chodź - pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do kontuzjowanego. Usiadłam obok i obserwowałam mecz.
   - Boli ? - spytałam z troską.
   - Bywało gorzej - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest.
   - To co ? Kiedy pasuje ci inny termin ?- popatrzył się na mnie jak na idiotkę - No mieliśmy się spotkać.
   - A czy ktoś odwołał to spotkanie ?
   - No przecież masz kontuzję.
   - Mówiłem już, że bywało gorzej. Już prawie nie boli, to tylko stłuczenie ...
   - Nie chcę, żeby przeze mnie mogło ci się stać coś gorszego ...
   - Zaufaj mi ...
Nie wiem czemu, ale zaufałam dopiero co poznanemu człowiekowi. Odwróciłam się w stronę brata i przyjaciółki, ale po chwili siedziałam znów przodem do parkietu. Zibi odwrócił się i po chwili zapytał ze śmiechem.
   - Co jej jest, że się tak szczerzy ?
   - To jest Sara, jej nie ogarniesz.
Zaśmiał się na to stwierdzenie. Chłopaki łatwo sobie poradzili z przeciwnikiem szybkim 3:0.
Zibi zabrał się do szatni w celu odświeżenia się, a ja pożegnałam się z przyjaciółką i bratem, i wyszłam przed halę. Obserwowałam szczęśliwych kibiców, którzy wracali do domu. Spojrzałam się jeszcze raz na halę, z której powoli wychodził Zibi, a ja mimowolnie się do siebie uśmiechnęłam. Kto by powiedział, że pojadę na ten mecz i spotka mnie takie szczęście ?



Cześć wszystkim ! :D
Udało się coś skleić jeszcze dziś ;P
Mam nadzieję, że się podoba, bo mi nawet bardzo :)
Oddaję ten rozdział w wasze ręce i mam nadzieję, że zobaczę pod nim kilka miłych słów ?
Jutro kibicujemy przed tv ! :D
Zibimada :*

PS. Kto chce być na bieżąco informowany o nowych postach zostawcie tutaj swoje dane :*
  

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział drugi.

 Obudziły  mnie promienie słońca , prosto świeciły mi w oczy to okropne uczucie.....Rozciągnęłam się i zauważyłam, że Sara ma całą brudną koszulkę i spodenki, a ja tylko spodnie. Zaczęła się kręcić i mamrotać coś pod nosem . Nagle się obudziła

   - Jeju ... co to tak świeci zgaś to światło  ... gdzie ja jestem ??
   - W samochodzie - odpowiedziałam zmarnowana a ona dziwnie się na mnie popatrzała.
   - Ale ... gdzie jest Igor ??
   - Nie wiem - odpowiedziałam bez entuzjazmu do życia. Zaczęła się kręcić i zdenerwowana powiedziała
   - Jaka ja jestem brudna! Moje ulubione spodenki są całe umazane czymś ... czymś ... dziwnym ...  Ej? a ta karteczka tam na szybie to mandat..?- spytałam i dalej zaczęła oglądać swoje umazane ciuchy. Weszłam na przednie siedzenie auta i zerwałam  karteczkę z szyby .
   - Nie, to liścik od Igora. Pisze, że wróci za godzinę. Możemy pozwiedzać miasto i spróbować się nie zgubić ...
   - Aaaa ... z tym ostatnim może być trochę problemów, ale damy radę. Tylko muszę rozpo.. rozpost... Jezuu ! Rozprostro ...
    - Rozprostować tak? - dokończyłam, bo nie mogła wypowiedzieć słowa.
    - Noo ! Muszę to zrobić - wyszła i wyciągnęła się do góry . Zaczęłyśmy się robić głodne więc poszłyśmy do sklepu ,  kupiłyśmy coś do jedzenia i spacerowałyśmy. W pewnym momencie Sara stanęła jak w ryta, a ja z nią. Pełno Biało-Czerwonych flag i okrzyków. Sara zbladła i o mało co nie padła.
   - Nie wierzę ... To jest TO miasto !!! TO miejsce !!  To właśnie TUTAJ ma się odbyć TO starcie ! Na które wszyscy czekamy ! Sara zaczęła krzyczeć i piszczeć ale to wszystko jej przerwałam.
      - Sara !! Wiem, że to jest to miasto , to miejsce i to właśnie tu ma się odbyć to starcie !!!  Ale my właśnie  nie mamy tego biletu...
   
Widziałam tę rozpacz w jej oczach i nie wiedziałam, że ona tak to przeżywa mi samej zrobiło się smutno podeszłam do niej i ją przytuliłam, ona to odwzajemniła . Spacerowałyśmy już dość długi czas a Igora jak nie było tak i niema....
      - Jezu !!! Kiedy on przyjdzie, mam go dość, foch  na zawsze !!!- krzyczała Sara, a ludzie patrzyli się na nas jak na jakieś wariatki ... przyzwyczaiłam się do tego . Biegałam za nią i ją uspokajałam, że zaraz wróci choć sama jak przyjdzie go zabiję !Miał wrócić godzinę temu i jeszcze go nie ma ,po prostu bomba! Zaczęłyśmy go szukać, ja z jednej, a Sara z drugiej.
      - Blankaaaa !!! Widzę go, widzę! Dawaj do mnie !- usłyszałam głos Sary i zaczęłam biec w jej kierunku
      - Wreszcie wróciłeś kochany braciszku- powiedziałam do niego z sarkazmem w głosie.Widziałam w oczach Sary ,że nie wytrzyma zaraz i wybuchnie ...
      - Gdzie byłeś ! Czemu nas tam ze sobą nie zabrałeś !? Gadaj bo cię zatłukę !!-krzyczała Sara i odwróciła na pięcie chyba chciała ochłonąć bo przykucła i coś sama do siebie zaczeła mamrotać .
 
       Oczami Igora
    
    Co ja im takiego zrobiłem !? Drą się na mnie jak na jakiegoś człowieka który coś zrobił.  A najwięcej ta malutka Sara. Mała, a drze się głośniej od całej drużyny siatkarskiej. Na kurdę no ...
Ona zaczyna mnie już denerwować. No, ale mniejsza z tym. Ja tu dla nich chcę jak najlepiej, staję na głowie żeby spełnić ich marzenie, a one tak na mnie naskakują.
   - Dobra. Dziewczyny. Zacznijmy od początku. Nie wkurzajcie się na mnie, bo nie macie powodów. Nawet nie wiecie co chcę zrobić.
   - Wiesz co ci powiem ? - zaczęła Blanka - To co możesz dla nas zrobić w tej sytuacji to załatwić nam bilety na mecz. Bo już zdążyłyśmy się domyślić, że wywiozłeś nas do Katowic. Ciekawe po co, skoro i tak nie ma już biletów.
   - Dobra. Dziewczyny. Za dużo gadacie. Szybko, bo się spóźnimy.
   - Niby gdzie ?? - spytała z ironią Sara.
   - Są takie miejsca jak strefy kibica - uśmiechnąłem się do nich i wręcz za nimi biegłem do hotelu, w którym miały rzeczy.
Po tym jak się ubrały, umalowały i uczesały, co zajęło łącznie jakąś godzinę, wyszliśmy z hotelu. Sprawdziłem czy mam bilety i ruszyliśmy w drogę na halę. Gdy minęliśmy ostatnią strefę kibica, dziewczyny popatrzyły się na siebie zdziwione.
   - Igor ? Gdzie my idziemy ? - spytała Blanka.
Ja jednak nic nie odpowiedziałem. Zbliżaliśmy się do hali, a one nie wiedziały co jest grane. Kiedy ja, spokojnie ustawiłem się w kolejce do wejścia, a one za mną, usłyszałem, że o czymś po cichu rozmawiały. W końcu moja siostra się odezwała.
   - Igor. Ja rozumiem, że ty jesteś przystojny, ale chyba nie myślisz, że weźmiesz tą kasjerkę, czy kogoś na swój urok osobisty - zaśmiała się i już miały odchodzić, ale je zatrzymałem.
   - Niby czemu mam ją brać na swój urok osobisty? - teraz to ja się zaśmiałem i wyciągnąłem z kieszeni trzy bilety. Ich miny w tym momencie były nie do opisania.




Jest drugi rozdział ! :D
Przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale zbliżał się koniec semestru, zaliczenia itp. :)
Ale już mam ferie więc może nadrobię zaległości  :P
Zapraszam do czytania i komentowania oczywiście ! :D
Zibimada :*

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział pierwszy.

Rok później....
  
 Dziś jest wielki dzień , mój pierwszy dość ważny występ chwilowo jestem pod wpływem stresu ,  z moich myśli wyrwał mnie głos scenarzysty.

     - Za 10 sekund wchodzisz - rzucił w biegu i pognał dalej coś krzycząc - Ok dasz radę - powiedziałam sama do siebie i wbiegłam na scenę.
    - Dasz radę! -  usłyszałam i zerknęłam w stronę głosu, to była Sara ... była uradowana jak 2 letnie dziecko, które dostało lizaka. Pomachałam do niej i zaczęłam śpiewać  najnowsze kawałki. Publiczność była wspaniała ! Śpiewała razem ze mną nawet Sara , a zawsze się wypiera. Te jej słynne słowa "Nie to nie ona , to ktoś inny""Ja i śpiew haha... dobry żart".Po skończonym koncercie wbiegłam za kulisy. Zauważyłam osobę kroczącą w moim kierunku, nie wierzę, że to on !
   - Igor ! Przyjechałeś ! - krzyknęłam uradowana
   - No raczej, przecież nie mógłbym przepuścić okazji i nie usłyszeć występu mojej siostry - kończąc swoją przemowę przytulił mnie, niestety  ta chwila nie trwała wiecznie, bo usłyszeliśmy tupot stóp i szczęśliwe okrzyki nikogo innego jak nie Sary !! Wpadła i zaczęła.
   - Boże ! Blanka byłaś odlotowa -zaczęłyśmy skakać i przytulać się . Nagle usłyszeliśmy głos Igora.
   - Boże Sara ! co ty jej zrobiłaś.... - powiedział zszokowany i lekko wystraszony. Sara odrzekła.
   - Ymm.... ona już taka była ja ją tylko ulepszyłam . - powiedziała  szczęśliwa .
   - Ok Blanka idziemy do samochodu nie ma czasu!-krzyknął
   - Ale... gdzie znowu , a Sara ?
   - No właśnie a JA??- krzyknęła Sara
   - Znowu ją zostawię ja nie chcę bez niej jechać !
   - O boże !  dobra czekajcie zrobię tylko kilka telefonów. A ty -powiedział do Sary- Ty się jeszcze nie ciesz że pojedziesz a ty - powiedział do mnie -ty się nie ciesz że ona pojedzie.
   - Nie mogłeś togo powiedzieć raz ? A nie się powtarzasz - zwróciłyśmy mu uwagę.
   - Nie, nie mogłem. Lepiej się nie czepiajcie, bo nikt nigdzie nie pojedzie.
Wyszedł gdzieś i nie było go jakieś dziesięć minut.
   - Dobra. Sara też jedzie - powiedział, a my zaczęłyśmy się cieszyć, chociaż w ogóle nie miałyśmy pojęcia gdzie on nas zabiera. Sara szła za nami i nagle zatrzymała się i powiedziała
   - A ciuchy ? Wrócimy jutro ?- po prostu sto pytań do.
   - Ciuchy już wam spakowałem i raczej jutro nie wrócimy - odpowiedział troche nie pewnie.  
   - Grzebałeś w mojej szafie!! Jak mogłeś ! Pozwolił ci ktoś ?! - zaczełą krzyczeć
   - Nie grzebałem tylko kupiłem nowe - wyszczerzył  się do nas  - A teraz do samochodu bo nie ma czasu!
    - A tak w ogóle to gdzie jedziemy ? - powiedziałyśmy równocześnie.
    - No... nie mogę wam powiedzieć, bo to niespodzianka - powiedział dumny i pewny siebie Igor
  My tylko zrobiłyśmy młynek oczami, nie wiem, który raz już dzisiaj.  Wsiadłyśmy do samochodu.  Sara zaglądała do swjej torebki i jej mina co chwilę smutniała aż w końcu powiedziała
    - Blanka ! Widziałaś mój telefon ? Znowu go zgubiłam ... szukałam wszędzie .
    - Ja go mam !!- krzykną Igor, a oczy Sary mówiły " ZABIJE GO , ZABIJE !!"
    - Jak mogłeś !! Jak ty go masz u siebie !!- zaczęła gorączkowo krzyczeć
    - No normalnie leżał  na stołku ty już szłaś z .... Blanką no... to... ja se .... go tak wziąłem - powiedział
    - Nie se, tylko sobie - zwróciłam mu uwagę, ale nikt tego nie usłyszał
    - Oddaj go w tej chwili!!!, oddaj
    - Poproś - powiedział chytrze Igor wiedząc że ona tego nie zrobi ! po chwili słychać już było ..  ironiczny głos Sary
    - Proszę ? możesz już go oddać - Igor tylko się zaśmiał i żucił go do Sary
    - Uważaj ! bo , jeszcze gdzieś wpadnie i już go nigdy nie wyciągnęłam  - krzyknęła Sara . ja tylko walnęłam się w głowę co zwróciło uwagę  Igora i  Sary .
    - Co ty odwalasz - powiedział to Igor zatrzymujący Auto i wysiadający , wysiadła zanim zmarnowana Sara i ja .
    - Już koniec?  Gdzie jesteśmy ? - powiedział zdziwiona Sara i stąpająca co krok do tyłu, nagle krzykneła i runęła w dół łapiąc mnie i ciągnąc do tyłu i oto tak znalazłyśmy się na dole zimnego i ciemnego czegoś ...
   - Jezu hahahah... hahhahha!!!! - co chwile zanosił się w śmiech nie jak kto inny jak Igor
   - Zamiast tak się śmiać pomógłbyś !! - krzyknęła zrozpaczona Sara
   - No właśnie ! - dodałam po chwili , wstałyśmy i próbowałyśmy się wspiąć ale coś nam to nie wychodziło
   - Boże !! Jadę nie wiadomo dokąd, wpadam do jakieś nory, na górze stoi dżentelmen od siedmu boleści a ty se  tam stoisz na górze i nic  sobie z tego nie robisz, tylko się śmiejesz  - gadała co chwilę Sara o mało się nie rozklejając.
   - Uspokój się już ci pomagam - po tym jak mnie wciągnął, zaczął pomagać Sarze
   -Uważaj bo .... - nie dokończyła i obydwoje leżeli znów na dole . Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
    - Złaź ze mnie !- krzyczała cała upaprana Sara do Igora - Mam dość !-  próbowała wstać, ale o mało co znowu nie runęła ... ale teraz powstrzymał to Igor łapiący ją .
    - Uważaj bo znowu wpadniemy !- powiedział  Igor stawiający ją na ziemi
    - Ok , ale powiedz mi czemu staneliśmy i co jest tam na dole ??- spytałam się swojego brata
    - Idzcie spać , proszę was jutro przed wami dzień  pełen wrażeń - powiedział to bardzo poważnie aż mnie i Sarę zatkało..
    - Ok ... -powiedziała zdziwiona i lekko pszestraszona Sara , po tych słowach chyba padnęłyśmy razem z Sarą bo nic nie pamiętam .


Oczami Igora

Zatrzymałem się aby trochę odpocząć. Wysiadłem z auta, a za mną Sara i Blanka. Ta pierwsza cały czas nawijała i nie miała zamiaru się zamknąć. Co chwilę się cofała, już miałem coś powiedzieć, ale było za późno. Ta pociągnęła za sobą Blankę i ... obie wylądowały w rowie ! Zacząłem się śmiać, a one próbowały jakimś sposobem stamtąd wyjść.
   - Zamiast tak się śmiać pomógłbyś ! - krzyknęła Sara.
Ogarnąłem się szybko i pomogłem wyjść. Blanka nie wyglądała tak źle w porównaniu do Sary. Kiedy moja siostra była już w bezpiecznym miejscu, pomogłem Sarze, ale niestety ona mnie pociągnęła i ja również wylądowałem w tym rowie ...
   - Złaź ze mnie ! -  zrobiłem to co mówiła i po ok. dziesięciu minutach siedzieliśmy już w aucie. Oczywiście trzeba było rozłożyć koce, aby niczego nie zabrudzić. Dziewczyny dość szybko zasnęły, a ja ruszyłem w drogę do miasta, gdzie miało się spełnić ich największe marzenie ...
   



Witam Was ! :)
I jest pierwszy rozdział :D
Mam nadzieję, że ten blog się jakoś rozkręci ... :P
Nie zanudzam i zapraszam wszystkich do czytania :) I komentowania oczywiście :D
Zibimada :*

 


sobota, 4 stycznia 2014

Prolog.

Spaceruję rzeszowskimi ulicami. W ręku niosę aparat cyfrowy i co jakiś czas pstrykam zdjęcia wszystkiemu co mnie zainteresuje. Nagle wpadam na pewną dziewczynę.
   - Uważaj jak chodzisz ! Spieszę się ! - wydarła się na mnie owa dziewczyna.
   - No nie tylko ty. A tak w ogóle to sama na mnie wpadłaś - odpowiedziałam spokojnie.
   - Dobraaa ... Przepraszam. Po prostu nie mam nastroju i tak ogólnie jestem na wszystko wrogo nastawiona. A tak poza tym jestem Sara - wyciągnęła do mnie dłoń i lekko uśmiechnęła.
   - Miło mi. Blanka - odwzajemniłam gest - Grasz w siatkówkę ? - spytałam gdy zobaczyłam piłkę.
   - Coo ??? Aaa.. No tak. Właśnie wracam z treningu.
   - Ooo... Jak fajnie. Ja też kiedyś grałam, ale przez kontuzję musiałam przestać, wiec zajęłam się muzyką.
   - Szkoooda. A tak wracając do muzyki, to ja bardzo lubię taki jeden zespół. Czekaj ... Jak on się nazywał ??? ... O ! LemOn ... Czy jakoś tak - powiedziała niepewna tego co mówi.
   - Serio ??? Lubisz ich ? - zapytałam uśmiechając się do niej.
   - No ! A najbardziej tego wokalistę ! On się tak fajnie drze ... - dodała z bananem na twarzy.
Ledwo co się powstrzymałam żeby nie wybuchnąć śmiechem, ale stwierdziłam, że nie powiem jej o tym, że Igor Herbut to mój brat.
   - No fajnie fajnie. Pójdziesz dzisiaj ze mną do studia nagraniowego ?
   - Że gdzie ??? A możesz trochę jaśniej ? Od razu mówię, że nic nie śpiewam !
   - Spoko. Po prostu mam pewną sprawę do załatwienia, a nie chcę iść tam sama ...
   - No dobra. A o której ?
   - Za jakąś godzinę mam tam być. To może wstąpimy na jakąś kawę i później od razu tam pójdziemy ?
   - Ok.
Poszłyśmy do restauracji na kawę. Fajnie nam się rozmawiało na wszystkie tematy. Później udałyśmy się do studia. Zauważyłam auto Igora, więc już tam był. Odnaleźliśmy odpowiednią salę i weszłyśmy do środka. Chłopaki już tam byli i przygotowywali się do nagrania. Kiedy Igor mnie zauważył od razu mi pomachał, co uczyniła również reszta chłopaków.
   - Ty ich znasz ?! - pisnęła Sara.
   - W końcu Igor to mój brat, to jak mogłabym ich nie znać - jej mina ? Bezcenna. Zaśmiałam się cicho na ten widok i założyłam słuchawki, a po chwili Sara poszła w moje ślady.
Po godzinie chłopaki skończyli grać i zaczęli wychodzić.
   - A teraz przygotuj się na najlepsze.
   - Czyli ???
   - Poznasz Igora i jego kolegów - uśmiechnęłam się, a w tej samej chwili chłopaki stanęli obok nas.
   - Cześć Blanka - przywitali się równocześnie.
   - Cześć wam - uśmiechnęłam się do nich - Chciałabym wam przedstawić Sarę. Moją nową koleżankę.
Każdy z chłopaków przedstawił się i z nią przywitał, a ona stała jak słup soli co było trochę śmieszne.
Kiedy po dziesięciu minutach wyszliśmy na dwór, ona odciągnęła mnie na bok i spytała.
   - Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś ?
   - Bo chciałam ci zrobić niespodziankę - wystawiłam jej język, chociaż nie wiedziałam czy ona jest z tego zadowolona bo miała pokerową twarz, lecz po chwili zaczęła się cieszyć i uwiesiła mi się na szyi.
   - Dziękuję ! Jesteś najlepsza !  - zaczęłam się śmiać z tej sytuacji co nie uszło uwadze chłopaków.



I tak oto pojawił się prolog :D
Jak wam się podoba ? Akcja dopiero się rozkręca :P
Zapraszam Was serdecznie do czytania i komentowania ! :)
Zibimada :*

Bohaterowie !

Blanka Herbut - siostra znanego wokalisty zespołu LemON, zaczynająca karierę piosenkarki szalona dziewczyna z milionem pomysłów na minutę. Skończyła studia psychologiczne, wraz z bratem mieszka w Rzeszowie. Zakochana po uszy w siatkówce. Jej ulubionym klubem jest Resovia Rzeszów, kibicuje również Reprezentacji. Interesuje się również filmami, modą i fotografią.
Czy jej życie zmieni się po poznaniu pewnego mężczyzny ?


Igor Herbut - wokalista zespołu LemON, starszy brat Blanki. Zawsze się o nią troszczy i martwi. Na pierwszy rzut oka cichy, spokojny i nieśmiały chłopak, ale w gronie przyjaciół szalony i zwariowany. Wraz z siostrą i jej przyjaciółką kibicuje siatkarzom. Interesuje się sportem, filmami i motoryzacją.
Czy zdobędzie się na odwagę wyznać pewnej dziewczynie swoje uczucia ?


Sara Wierzbowska - najlepsza przyjaciółka Blanki, która również kibicuje siatkarzom. Gra w Resovii na pozycji atakującej. Jest dość mocno szalona i nieogarnięta. Skończyła studia fotograficzne co według jej przyjaciół jest wręcz niemożliwe. Jest fanką LemON' a, ale nikt o tym nie wie.
Czy zdobędzie się na odwagę aby zaufać pewnej osobie ?


Zbigniew Bartman - atakujący Reprezentacji Polski i nowy nabytek Resovii Rzeszów. Szalony i lubiący imprezy w gronie przyjaciół, a najbardziej Michała Kubiaka, Bartka Kurka i Krzysztofa Ignaczaka. Będący na etapie szukania miłości swojego życia.
Czy w końcu znajdzie tą jedyną ?


Oraz:

Reprezentacja Polski w piłce siatkowej mężczyzn

Zawodnicy  Asseco Resovii Rzeszów




Witam Was na trochę poplątanym blogu :D
Od razu informuję, że jest to wytwór szalonej wyobraźni :P Połączenie muzyki i siatkówki :) Dlaczego akurat LemON ? :D Mój ulubiony polski zespół :D
Jest to mój drugi blog :) Oto link do pierwszego: http://uzaleznienie-milosc-pasja.blogspot.com/
Mam nadzieję, że wam się spodoba i jeśli pierwszy raz go odwiedzicie to zastaniecie tutaj na dłużej i zostawicie komentarze, które bardzo motywują do dalszej pracy :)
Zibimada :*